Generalista czy specjalista? Czy wąska specjalizacja się opłaca?

Przy okazji komentarza dla Software Development Association (SoDA) poproszono mnie o odpowiedź na pytanie, czy wąska specjalizacja się opłaca. Jako właściciel/zarządzający software house’em wyspecjalizowanym w branży finansowej jestem zwolennikiem specjalizacji dziedzinowej. Jeśli projekt dotyczy skomplikowanej dziedziny, z wysokim progiem wejścia, jak medycyna czy finanse, to nie ma w nim praktycznie miejsca na firmy o profilu ogólnym. 

Generalista czy specjalista?

Jako szef możesz podjąć decyzję: albo wybierasz dziedzinę i realizujesz projekty bardzo skomplikowane, albo przeciwnie – rozwiązujesz dużo problemów, w wielu dziedzinach, za to powierzchownie. Uważam, że na rynku są potrzebne oba typy podmiotów. Jednak specjalizacja umożliwia rozwiązywanie problemów większego kalibru i pozwala budować długoletnie relacje biznesowe. Twój partner ma świadomość, że to jest współpraca na lata, będziesz w stanie mu pomóc w rozwiązywaniu problemu, teraz, za rok i za dwa lata.

Jest to też naturalna droga do wytworzenia własnego produktu. Im bardziej drążysz konkretny temat, tym bardziej zaczynasz dostrzegać rzeczy, które chcesz ulepszyć – i w ten sposób dochodzisz do konkretnego produktu. Tak powstał Payres, nasz autorski system do aktywizacji danych bankowych w czasie rzeczywistym.

Niektóre firmy wybierają nie specjalizację dziedzinową, tylko technologiczną. Np. polski software house STX Next specjalizuje się w Pythonie. Konsekwentnie budują markę największego europejskiego Python development company. Taka etykieta z pewnością powoduje, że firma uzyskuje unikalny wyróżnik, ułatwia identyfikację przez klientów i kandydatów do pracy. Taka strategia może zapewnić stosunkowo szybkie osadzanie się w niszy, a przez to globalną obecność w zakresie określonych rozwiązań.

Wady i zalety specjalizacji

Specjalizacja ma też swoje wady, w tym problem z rekrutacją odpowiednich kadr oraz ryzyko kryzysu branżowego. Specjalizacja wymaga dłuższej ścieżki kariery, a dzisiaj młodzi ludzie chcą być ludźmi renesansu, stąd trudniej znaleźć chętnych do realizacji tego rodzaju strategii. Dlatego bliskie jest mi podejście T-shaped: koncentracja w zakresie konkretnej domeny i szerokie zrozumienie przyległości oraz możliwość korzystania ze specjalistów innych dziedzin. 

Dzisiaj software house’y są trochę jak studia filmowe: musimy regularnie dostarczać oprogramowanie na potrzeby różnych projektów. Dlatego coraz częściej firmy technologiczne zorganizowane są niczym produkcja filmowa w Hollywood: bazują na łączeniu ze sobą wysokiej klasy specjalistów, fachowców w swoich dziedzinach w celu wytworzenia konkretnego produktu. Ten model upowszechnia się też w innych branżach. Np. w budownictwie brakuje już ekip budowlanych, które działają na rynku jako generaliści. Współpracują natomiast z projektantami, czy studiami architektonicznymi, które specjalizują się w urządzaniu wnętrz prywatnych lub biurowych.

Specjalizacja marki „Made in Poland”

Charakterystyczne jest, że pytanie o zasadność specjalizacji zadała mi organizacja, która zrzesza przedstawicieli sektora programistycznego. SoDA ma już ponad 100 członków, a ich liczba dynamicznie rośnie. Zwraca to uwagę na polską specjalizację. Jest szansa, że naszym produktem eksportowym stanie się nowoczesny, przemyślany kod.

O Polsce coraz częściej można usłyszeć w kontekście „informatycznego zagłębia Europy”. W I kwartale 2018 roku w Polsce funkcjonowało łącznie 1236 centrów usług BPO, SSC, IT, R&D (polskich i zagranicznych), zatrudniających łącznie 279 000 osób. Polscy deweloperzy są w czołówce najlepszych programistów świata. Wytworzyliśmy nie tylko markę produktową, ale także unikalną kulturę pracy, gdzie znalazła ujście nasza narodowa determinacja, upór, skłonność do rozwiązywania trudnych problemów. 

Potrzebujemy inicjatyw poszerzających dobre imię polskich deweloperów, w codziennej dobrej robocie wykonywanej na rzecz zagranicznych klientów. W czasie pandemii warto rozważyć ciepło kwestię specjalizacji, priorytetyzacji i określenia dalszych dróg rozwoju w nowej „normalności”.